Pani Z.
szła
Pani ZŁA
nie wiedziała,
że deszcz może być aż tak ciężki
że dreszcz może przejść od łopatek po tkanki
że kość to ona
Pani ZŁA
zgubiła,
klucz do domu grzechu zrodzonego z
przepychu
kartę do kont nieślubnych mężów matki
dzieci i klatki
Pani ZŁA
zbierała,
ostatnie grosze z dna
śmiech z rozproszonego kąta
łzy po stracie pilota
Pani ZŁA
nie umiała,
powiedzieć zostaw nadzieję
pozbierać siebie
Pani Zła
rozproszyła,
ranek dnia
***
Wypiła poranną kawę, ubrała się i wyszła.
( w przerwie między „się” a „i” podjęła się)